Koszykarze WKK Wrocław nie awansowali do ekstraklasy, ale sezon w ich wykonaniu i tak można uznać za bardzo udany. Beniaminek 1. ligi zaskoczył wszystkich i znalazł się aż w finale rozgrywek. WKK przegrało co prawda 0:3 z Polpharmexem Kutno, ale drużyna może być zadowolona z tegorocznych wyników.
Sezon pełen niespodzianek
Zespół, złożony za relatywnie małe pieniądze, cechował się wojowniczym charakterem i sprawiał niespodzianki przez cały sezon. – Nie możemy powiedzieć, że sezon był dla nas nieudany. Oczywiście chcieliśmy wygrać ten finał, byliśmy niezwykle zmotywowani, a spotkania były bardzo zacięte. Awansować się nie udało, ale jak na beniaminka doszliśmy bardzo wysoko – mówi trener WKK Paweł Turkiewicz.
Szkoleniowiec dobrał do drużyny zawodników, którzy byli niechciani w innych klubach, a we Wrocławiu udowodnili, że są koszykarzami, o których za kilka miesięcy będą biły się inne zespoły.
Jednym z nich jest na pewno Rafał Niesobski, który całą karierę spędził w Jeleniej Górze. U Turkiewicza zaczął trenować na innym poziomie i choć na początku miał drobne problemy z adaptacją, to w play-off był jednak zawodnikiem, który sprawiał innym klubom ogromne problemy. Rzucał i co najważniejsze, trafiał.
Dobrze prezentowali się też bracia Diduszko, młodzi Jan Grzeliński, Jakub Koelner czy Jarosław Trojanowski. – O Jarku nie mówi się głośno, ale to moim zdaniem największy postęp w tym roku. Jestem pełen podziwu dla tego gracza, jego ciężka praca przyniosła efekty i w decydującej fazie sezonu wychodził na parkiet w pierwszej piątce – tłumaczy Turkiewicz.
Co dalej z trenerem?
WKK Wrocław zakończyło debiutancki sezon w pierwszej lidze na bardzo dobrym, drugim miejscu. Obecnie nie wiadomo jeszcze, czy w przyszłym roku trenerem drużyny dalej pozostanie Turkiewicz.
– Bardzo bym chciał zostać we Wrocławiu, ale najpierw musimy zamknąć ten sezon organizacyjnie i dopiero wtedy będziemy myśleli co dalej – kończy szkoleniowiec.
SR/mic