W meczu z Koroną to Śląsk jako pierwszy zdobył bramkę, po tym jak Marco Paixao wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy. Niestety później, w przeciągu zaledwie siedmiu minut wrocławianie stracili dwa gole, a remis uratował wprowadzony po przerwie Robert Pich.
– Obrona musi być bardziej stabilna bo zdobywamy 3 gole Zabrzu, 2 dziś, a pełnej puli ciągle nie ma. Jeśli będziemy stabilni w tyłach, to można pomyśleć o miejscu w czołówce. Są błędy w naszej defensywie, z Legią straciliśmy dwa gole po rogach. Dziś dwie podobne bramki po naszych błędach, kiedy byliśmy spóźnieni. Wszystko musi być domknięte, nie można puścić zawodnika, by dośrodkował, ani zostawić wolnego przed bramką – tłumaczył szkoleniowiec wrocławian.
Niezadowolony z wyniku był także trener Korony Ryszard Tarasiewicz, ale przyznał, że piaty mecz bez porażki napawa optymizmem przed kolejnym spotkaniem.
– Wiedzieliśmy, że Śląsk bardzo dobrze czuje się w ataku pozycyjnym, dlatego staraliśmy się grać wysoko i praktycznie przez całe spotkanie nie stworzyli sobie z akcji okazji bramkowej. Szkoda, że jesteśmy ubożsi o 2 punkty. Zostało kilka meczów i będziemy jeszcze je zdobywać – podkreślił trener.
Chociaż wrocławianie po zimowej przerwie nie odnieśli jeszcze zwycięstwa, to z dorobkiem 38. punktów zajmują obecnie czwarte miejsce w ligowej tabeli.
– Zbliżamy się do magicznej granicy 40. punktów. Chcemy przekroczyć tę granicę, żeby być w górnej ósemce i spokojnie budować zespół. W Kielcach jest trudny teren, wiele drużyn się o tym przekonało. Wracamy i pracujemy, bo kolejny mecz mamy w Łęcznej – dodał Pawłowski.
Spotkanie Górnik Łęczna – Śląsk Wrocław rozpocznę się w piątek, 20 marca, o godz. 20.30.