Trzej piłkarze Śląska: Sebastian Mila, Przemysław Kaźmierczak i Dalibor Stevanović, trener drużyny Stanislav Levy oraz nowy prezes klubu Krzysztof Hołub spotkali się z sekretarzem rady miejskiej i jednocześnie członkiem rady nadzorczej wrocławskiego klubu Włodzimierzem Patalasem.
Przedstawiciel magistratu, reprezentujący także przebywającego w USA prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, zapewniał zawodników, że miasto nie pozwoli upaść Śląskowi.
- Pan Patalas powiedział nam, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy sprawy wywołujące aktualnie tyle emocji zostaną rozwiązane i uporządkowane. Zapewnił nas także, że kiedy miasto w całości przejmie klub, natychmiast ureguluje wszelkie zaległości finansowe jakie ma wobec nas - opowiadał Stevanović.
Słoweński pomocnik spokojnie podchodzi do całego zamieszania jakie ostatnio ma miejsce wokół Śląska. - Takie sytuacje czasem się zdarzają. Oczywiście rozmawiamy w szatni o tym co się dzieje wokół klubu, ale żadnego przygnębienia a tym bardziej popłochu nie ma. Ja nie mam powodu, by nie wierzyć panu Patalasowi i liczę, że wszystko się unormuje i wróci do normalności - dodaje popularny "Dado".
Dmuchać na zimne woli natomiast Sebastian Mila. - Ta rozmowa była dla nas bardzo ważna, bo uspokajała sytuację wokół tego, co dzieje się w Śląsku. Powiemy chłopakom, aby nie przejmowali się tym co dzieje się wokół klubu. Jednak oczywiście nie można także wykluczyć najgorszego scenariusza. Będziemy grać dla Śląska, bo jesteśmy z tym klubem związani emocjonalnie. Dla nas ten klub jest czymś więcej niż miejscem pracy – mówił kapitan zespołu.
Andrzej Lewandowski