Koszykarze z Sopotu zajmują trzecie miejsce w ligowej tabeli i to oni byli faworytami w sobotnim pojedynku. Śląsk, osłabiony brakiem kontuzjowanego Danny Gibsona, wydawał się łatwym przeciwnikiem dla drużyny z Trójmiasta, ale wrocławianie po raz kolejny sprawili niespodziankę.
Ponownie okazało się, że gdy na drużynę Śląska nikt nie stawia, to gra ona rewelacyjnie. Tak było w Pucharze Polski i w meczu z PGE Turowem w Zgorzelcu. Tak było i w meczu z Treflem, który wrocławianie wygrali 86:73. Wygraną zapewnili sobie dzięki rewelacyjnej drugiej kwarcie, ale także dzięki skuteczności rzutów z gry oraz trafieniom z dystansu (7 na 12 rzutów).
Ogromny udział w zwycięstwie miał duet Robert Skibniewski – Paul Miller. „Skiba” zastąpił w pierwszej piątce Danny Gibsona i udowodnił, że można na niego liczyć. Zagrał fenomenalnie – punktował i świetnie podawał do partnerów na wolnych pozycjach. Do tego, jak na niewysokiego rozgrywającego, zanotował bardzo dużo zbiórek. W sumie Skibniewski zakończył spotkanie z 18 punktami, 9 asystami, 7 zbiórkami i rzucał ze skutecznością 50 procent z gry.
– Cieszę się, że wygraliśmy. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy pojawili się w hali, mimo to że nasze szanse na awans do szóstki są iluzoryczne. W tym dniu życzę wszystkiego najlepszego głównie wszystkim kobietom – mówił po spotkaniu bohater meczu Robert Skibniewski.
Kolejny mecz Śląsk rozegra za tydzień także we Wrocławiu. Tym razem przeciwnikiem siedemnastokrotnych mistrzów Polski będzie wicemistrz kraju, PGE Turów Zgorzelec.
SR/mic
Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 86:73 (23:24, 26:15, 16:14, 21:20)
Śląsk: Skibniewski 18, Johnson 8, Sulima 1, Hyży 2, Mroczek-Truskowski 4, Parzeński 4, Gabiński 6, Kulon 2, Kikowski 18, Miller 23
Trefl: Roszyk 0, Leończyk 7, Stefański 8, Brembly 5, Majstorović 12, Vasiliauskas 9, Waczyński 10, Michalak 7, Gadri-Nicholson 6, Buterlevicius 0, Jeter 9
