Wszyscy tam są: biura podróży, stowarzyszenia turystyczne, uzdrowiska, polskie miasta i gminy, sąsiedzi zza zachodniej, wschodniej i południowej granicy, organizacje pozarządowe, marokańska i indonezyjska egzotyka, regionalni producenci żywności i kosmetyków, nawet słynny zdobywca siedmiotysięczników Aleksander Lwow i Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” – a odwiedzających od piątku Halę Stulecia wrocławian – jak na lekarstwo! Może zimowa olimpiada tak ich wciągnęła, albo też piątkowe doznania organoleptyczne okazały się zbytnio dołujące – w każdym razie targowi wystawcy od godziny 10.00 są zwarci i gotowi do akcji, a wielkich szans na podzielenie się wiedzą, doświadczeniem, dobrymi radami oraz fantastycznymi wyrobami gastronomicznymi (wędliny, sery, słodkości, piwo, wino, nalewki benedyktyńskie, pieczywo, miody itd., itp.) mają tyle, o ile…
A na MTT można na przykład wygrać fajne nagrody w konkursach, które wcale trudne nie są – czyli zagraniczne pobyty i wycieczki (np. na Lazurowe Wybrzeże albo promem do Szwecji). Globetrotterzy, miłośnicy wędrówek, ciekawych miejsc, turyści zaprawieni w bojach, a nawet ci początkujący na szlaku mają okazję do wielkich żniw – w postaci aktualnych katalogów, map, przewodników, pocztówek, płyt DVD, folderów wszelakich (większość bardzo starannie wydanych) – zupełnie za darmo. Trzeba tylko mieć silne ręce, bo papier trochę waży.
Dzieci w tym czasie mogą zajrzeć do indiańskiej wioski i razem z wodzem pohałasować na okazałym bębnie, pomalować gigantyczną stonogę, poukładać klocki albo na 30 minut zamknąć się w Bajkonurze…
Olimpiadę możecie nadgonić w powtórkach, po sobotnich imieninach u cioci przyda się łyk świeżego powietrza, zwłaszcza że pogoda jak złoto, więc zajrzyjcie do Hali jeszcze jutro. Targi zamykają się w niedzielę o 16.00. Co, smakując pierogi z nadzieniem z soczewicy pieczone na gęsim tłuszczu, które przyjechały do Wrocławia z Międzyrzeca (wraz z innymi frykasami), niżej podpisana szczerze poleca.
Małgorzata Wieliczko
Fot. MaWi