Zwłaszcza zakończona jako ostatnia konkurencja rzutu młotem kobiet dostarczyła niesamowitych emocji. Na godzinę przed rozpoczęciem spadł bowiem rzęsisty deszcz. W mokrym kole Anita Włodarczyk nie mogła utrzymać właściwej pozycji przy wyrzucie i w dwóch pierwszych próbach młot lądował poza promieniem rzutów.
Na szczęście w trzeciej obserwowana z trybun przez zamieszkałych w położonym niedaleko Wrocławia Rawiczu najbliższych (w tym oboje rodziców) Włodarczyk pokazała, kto jest królową tej konkurencji, a potem było jeszcze lepiej. W przedostatnim rzucie wynikiem 78,76 m ustanowiła nowy rekord Polski. W ostatniej próbie młot wylądował poza linią oznaczającą rekord świata (79,40 m), lecz niestety także poza promieniem rzutu.
Swoją klasę wszystkim niedowiarkom udowodniła też Joanna Fiodorow. Jej trener uważał, że jest w słabszej formie i zdecydował, aby nie wysyłać jej do Zurychu. Zawodniczka na szczęście uprosiła władze PZLA i została dołączona do reprezentacji. Opłaciło się, bowiem ostatnim rzutem na odległość 73,67 m zdobyła brąz.
Wcześniej obie zawodniczki przed monitorem telewizyjnym na stadionie Letzigrund cieszyły się z dwóch medali Polaków na 800 m. Złoto po kapitalnym finiszu wywalczył Adam Kszczot (1.44,15), a za nim bieg niespodziewanie ukończył Artur Kuciapski, który aż o 2 sekundy (1.44,89) pobił swój rekord życiowy i przesunął się z siódmego na drugie miejsce.
Bliski medalu był czterystumetrowiec Śląska Wrocław Jakub Krzewina. Gdyby pobiegł w granicach swojego rekordu życiowego (45,11) miałby brąz. Jednak wrocławianin, który w świetnym tempie pokonał pierwsze 300 m osłabł na finiszu i czas 45,52 wystarczył jedynie na czwartą pozycję. Lepsi byli dwaj Brytyjczycy oraz biegający w barwach Izraela czarnoskóry Amerykanin Donald Sanford.
AL/mic