wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: brak pomiaru

brak danych z GIOŚ

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Porażka Mateusza Masternaka na gali w Monte Carlo

Tytuł mistrza świata w wadze junior ciężkiej zapewne pozostanie dla Mateusza Masternaka jedynie niespełnionym marzeniem. Mistrzowskiego pasa nie wywalczy się bez choćby odrobiny agresji. To, że „Master” jej nie ma udowodniła dobitnie sobotnia, przegrana walka z Yourim Kalengą stoczona w kasynie „Monte Carlo”.

Gdy przed ogłoszeniem werdyktu na ringu pojawił się Kalle Sauerland szef „Sauerland Event”, grupy do której należy wrocławianin, Masternak pytająco spojrzał w jego kierunku. Kalle przecząco pokręcił głową. Dopiero wówczas Masternak zdał sobie sprawę, że przegrał, chociaż przebieg walki dobitnie wskazywał, że na zwycięstwo nie ma szans.

Byk naciera od początku

Youri Kalenga, Kongijczyk na stałe mieszkający we Francji i mający tamtejsze obywatelstwo, nosi groźnie brzmiący przydomek „El Toro” (Byk). Bardzo trafny, bo silny jak byk Kalenga od początku pojedynku stara się zepchnąć rywala do obrony. Tak było także i w sobotę. Kalenga ruszył na wrocławianina i cały czas starał się być blisko niego, spychać go do defensywy. Masternak większość szeroko bitych ciosów przyjmował na rękawice lub blokował barkiem, ale sam praktycznie nie zadawał żadnych uderzeń. Wraz ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim, znając styl boksowania czarnoskórego pięściarza, postanowili pozwolić mu atakować przez pierwsze trzy starcia, aby się mocno zmęczył.

A on czeka i czeka

- Już tak łatwo się nie cofaj. Powoli przechodź do ofensywy -€“ mówił Masternakowi przed czwartą rundą Wilczewski. Te wskazówki jednak trafiły w próżnię. „Master” nadal był głęboko cofnięty, a Kongijczyk stale atakował, podobnie jak w pierwszych trzech starciach. Tak minęły kolejne dwie rundy. Wszystkie pięć starć wrocławianin przegrał.

Troszeczkę lepiej wyglądały 6 i 7 runda, w których Masternak wreszcie kilkakrotnie trafiał swojego rywala. - Zadawaj krótkie prawe, oraz lewe sierpy na wątrobę i lewe haki - instruował Masternaka trener. Wrocławianin kilkakrotnie wprowadził te uwagi w życie, ale nadal to nie on był stroną atakującą. Do przodu ciągle parł Kalenga.

Nie zmienił stylu

Po ubiegłorocznej porażce z Grigorijem Drozdem Masternak rozstał się z Andrzejem Gmitrukiem i zaczął ćwiczyć pod kierunkiem Wilczewskiego. Obaj obiecywali, że „Master” stanie się bardziej agresywnym pięściarzem, który będzie nie tylko uderzał z defensywy, ale także atakował rywala. Pojedynek z Kalengą przekonał, że ta zmiana stylu kompletnie im się nie udała. Masternak walczył tak samo jak za Gmitruka, a nawet i gorzej, bo zatracił gdzieś umiejętność trzymania rywali w szachu lewym prostym. A że nigdy nie dysponował silnym ciosem, który powala rywali na matę ringu, nie potrafił wykorzystać tego, że Kalenga w dwóch ostatnich starciach już ledwo poruszał nogami. Zresztą także i wtedy Masternak zdecydowanie nie zaatakował. Nie postawił wszystkiego na jedną kartę. Denerwowało jeszcze jedno: dziwna maniera Wilczewskiego, który zamiast porządnie skrzyczeć Masternaka za styl walki, po każdej rundzie mówił swojemu podopiecznemu, że jest bardzo dobrze, podczas, gdy było fatalnie. Nic dziwnego, że Masternak przegrał walkę, co prawda niejednogłośnie, ale werdykt jednego z sędziów przyznający mu zwycięstwo, był pomyłką.

Ciosy rywala pruły powietrze

Na pewno za bardzo odpuściłem pierwszą fazę pojedynku, a wiadomo, że łatwiej jest bronić wyniku niż gonić prowadzącego rywala. Jego ciosy robiły dużo szumu, ale były przeze mnie wyłapywane na gardę lub pruły powietrze. Sędziowie widzieli jednak inaczej. Mam też pretensje do siebie, że nie próbowałem zadawać kombinacji uderzeń. Ale mądry Polak po szkodzie - mówił po walce Masternak, który chyba nie do końca zrozumiał, że przyjmowaniem ataków przeciwnika, cofaniem się i nie najgorszą defensywą walki się nie wygra. Trzeba także wyzwolić w sobie agresję i zdecydowanie rzucić się na rywala.

Piękna sceneria

Szkoda tej, drugiej w karierze „Mastera” porażki, bo to jego przeciwnik zdobył pas tymczasowego (interim) mistrza świata WBA w wadze junior ciężkiej i to on może teraz oczekiwać na walkę o „prawdziwy” tytuł z Rosjaninem Denisem Lebiediewem. Walkę, którą przy ringu oglądał książę Monaco Albert, rozegrano w przepięknym, zbudowanym w 1859 roku kasynie „Monte Carlo”. Obiekt ten w środowisku graczy w ruletkę znany jest również z tego, że w 1916 roku kulka 26 razy z rzędu wpadała w numer oznaczony czarnym polem i wielu graczy straciło na tym niby prostym zakładzie (szansa po 50 procent) sporo pieniędzy. W sobotę też padło na czarne.

Andrzej Lewandowski

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama