W listopadzie nawet ponad 10 tys. osób może opuścić zakłady karne w całym kraju w ramach tzw. cichej amnestii. Od 9 listopada we Wrocławiu z więzień przy ul Kleczkowskiej i Fiołkowej oraz Aresztu Śledczego przy ul. Świebodzkiej wyszło 47 osób.
– Kolejne osoby opuszczą zakłady karne i areszt, jeżeli z sądów rejonowych i okręgowego otrzymamy nakazy zwolnienia – wyjaśnia por. Mariusz Jastrzębski, rzecznik prasowy dyr. Okręgowej Służby Więziennej we Wrocławiu
Osoby osadzone wychodzą w oparciu o znowelizowane procedury karne. Dotyczą one pijanych rowerzystów oraz drobnych złodziei, paserów czy chuliganów, którzy spowodowali szkodę niższą niż 400 zł. A wszystko dlatego, że od soboty takie czyny nie są przestępstwem, a wykroczeniem.
Dzięki nowym przepisom nie tylko przyszli sprawcy takich czynów będą odpowiadać za wykroczenie, ale także te osoby, które już skazano za jazdę po pijanemu na rowerze czy drobne przestępstwo przeciwko mieniu. Im sądy muszą przeliczyć karę. W rezultacie wrocławskie sądy zostały zawalone aktami. Dodatkową pracę mają sędziowie i pracownicy administracyjni sądów.
– Cały czas trwa przeglądanie akt i kwalifikacja, kto może opuścić zakład karny czy areszt. Sędziowie muszą przejrzeć wszystkie skazania za kradzieże, paserstwo czy zniszczenie mienia. A to trwa, bo takich spaw są setki – mówi Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu, i dodaje, że wcześniej zaplanowane rozprawy w sądach odbywają się zgodnie z planem, a dodatkową pracę sędziowie i pracownicy sądów wykonują po godzinach lub tak, jak podczas minionego weekendu, w dni wolne od pracy.
Dla sądów dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że archiwum akt sądowych jest przy ul. Krakowskiej i na Podwale trzeba je przewieźć.
jarek ratajczak
fot. Tomasz Walków