Kocia Piękność Wrocławia 2025 [GŁOSOWANIE]

 Koci szlak do szczęścia

W małym, przytulnym mieszkaniu w Zaporożu mieszkała kotka Kusia — puszysta, pręgowana piękność o zielonych oczach. Uwielbiała spać na parapecie, wygrzewać się na słońcu i obserwować ptaki za oknem. Jej właścicielka, Anna, kochała ją i zawsze rozpieszczała smakołykami. Życie było spokojne i przytulne… aż do wybuchu wojny.

Na początku Kusia nie rozumiała, dlaczego w domu zrobiło się tak niespokojnie. Dlaczego Anna płacze, dlaczego walizki są pakowane w pośpiechu, dlaczego za oknem słychać straszne dźwięki. Pewnej nocy właścicielka ostrożnie wzięła ją na ręce, przytuliła i powiedziała:

— Wyjeżdżamy, Kusieńko. Musimy znaleźć bezpieczne miejsce.

Opuszczały swój dom, zostawiając wszystko, oprócz małego plecaka i transportera z Kusią. Droga była długa i trudna. W pociągu, pełnym ludzi, Kusia na początku się bała i skuliła w kącie swojego transportera. Ale Anna głaskała ją, szeptała uspokajające słowa i kotka, czując ciepło swojej właścicielki, trochę się uspokoiła.

Tak trafiły do Tarnopola. Tu było ciszej, nie było wybuchów i można było znowu oddychać spokojnie. Kusia stopniowo przyzwyczaiła się do nowego mieszkania. Zwiedziła każdy pokój, znalazła ulubiony kącik na parapecie i nawet zaprzyjaźniła się z sąsiedzkim kotem Rudzikiem. Wydawało się, że teraz wszystko będzie dobrze.

Ale życie miało inne plany. Anna zrozumiała, że w Polsce będzie miała więcej możliwości na nowy start. I znów walizki, znów podróż, znów obce miasto. Tym razem droga była jeszcze dłuższa, ale Kusia już wiedziała: dopóki jest z Anną, wszystko będzie dobrze.

W Polsce spotkały dobrych ludzi. Tu było spokojnie, jasno i przytulnie. W nowym mieszkaniu Kusia miała dla siebie cały pokój, ogromny parapet z widokiem na park i nawet nowe, miękkie legowisko. A do tego mnóstwo smakołyków i czułej opieki. Anna znalazła pracę i chociaż czasem było jej smutno, wiedziała, że najważniejsze jest to, że są razem i są bezpieczne.

Minął czas. Pewnego dnia, leżąc na słońcu przy oknie, Kusia poczuła się w pełni szczęśliwa. Nie bała się już głośnych dźwięków, nie drżała w nieznanych miejscach. Wiedziała: teraz jest w domu. Może nie w Zaporożu, ale obok swojej ukochanej właścicielki, a to znaczy, że życie toczy się dalej.

I było to najlepsze kocie życie. 250
Przesuń zdjęcie palcem
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze

Kusia

Koci szlak do szczęścia W małym, przytulnym mieszkaniu w Zaporożu mieszkała kotka Kusia — puszysta, pręgowana piękność o zielonych oczach. Uwielbiała spać na parapecie, wygrzewać się na słońcu i obserwować ptaki za oknem. Jej właścicielka, Anna, kochała ją i zawsze rozpieszczała smakołykami. Życie było spokojne i przytulne… aż do wybuchu wojny. Na początku Kusia nie rozumiała, dlaczego w domu zrobiło się tak niespokojnie. Dlaczego Anna płacze, dlaczego walizki są pakowane w pośpiechu, dlaczego za oknem słychać straszne dźwięki. Pewnej nocy właścicielka ostrożnie wzięła ją na ręce, przytuliła i powiedziała: — Wyjeżdżamy, Kusieńko. Musimy znaleźć bezpieczne miejsce. Opuszczały swój dom, zostawiając wszystko, oprócz małego plecaka i transportera z Kusią. Droga była długa i trudna. W pociągu, pełnym ludzi, Kusia na początku się bała i skuliła w kącie swojego transportera. Ale Anna głaskała ją, szeptała uspokajające słowa i kotka, czując ciepło swojej właścicielki, trochę się uspokoiła. Tak trafiły do Tarnopola. Tu było ciszej, nie było wybuchów i można było znowu oddychać spokojnie. Kusia stopniowo przyzwyczaiła się do nowego mieszkania. Zwiedziła każdy pokój, znalazła ulubiony kącik na parapecie i nawet zaprzyjaźniła się z sąsiedzkim kotem Rudzikiem. Wydawało się, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale życie miało inne plany. Anna zrozumiała, że w Polsce będzie miała więcej możliwości na nowy start. I znów walizki, znów podróż, znów obce miasto. Tym razem droga była jeszcze dłuższa, ale Kusia już wiedziała: dopóki jest z Anną, wszystko będzie dobrze. W Polsce spotkały dobrych ludzi. Tu było spokojnie, jasno i przytulnie. W nowym mieszkaniu Kusia miała dla siebie cały pokój, ogromny parapet z widokiem na park i nawet nowe, miękkie legowisko. A do tego mnóstwo smakołyków i czułej opieki. Anna znalazła pracę i chociaż czasem było jej smutno, wiedziała, że najważniejsze jest to, że są razem i są bezpieczne. Minął czas. Pewnego dnia, leżąc na słońcu przy oknie, Kusia poczuła się w pełni szczęśliwa. Nie bała się już głośnych dźwięków, nie drżała w nieznanych miejscach. Wiedziała: teraz jest w domu. Może nie w Zaporożu, ale obok swojej ukochanej właścicielki, a to znaczy, że życie toczy się dalej. I było to najlepsze kocie życie.

Głosów: 8

Reklama